Idąc ulicą mijam jeden sklep spożywczy, drugi, trzeci, dwa hipermarkety. Na następnej ulicy to samo. Patrzę na te wielkie budynki wypełnione żywnością i jestem przerażona. Dla mnie świadomy konsument, to ktoś, kto kupuje tyle ile mu potrzeba, to ktoś kto unika zbędnych opakowań, ale też jest to ktoś taki kto wybiera lepsze produkty, mniej przetworzone, w miarę możliwości sezonowe. Idealny konsument kupowałby też jedynie produkty dostępne lokalnie, ale trudno odmówić sobie tego co ofiaruje nam świat. Ważne jest to, abyśmy z dobrodziejstw świata korzystali odpowiedzialnie i nie zaprzepaścili go bezpowrotnie.
Konsumpcjonizm zdominował nasze życie. Jeszcze nigdy w historii nie produkowało się tyle żywności i jeszcze nigdy tak wiele żywności nie lądowało na śmietniskach. A miliony osób na świecie cierpi z głodu i niedożywienia!
Z Globalnego raportu głodu z 2014 roku wynika, że ponad 2 miliardy osób na świecie jest niedożywionych, a około 800 milionów cierpi głód.
A to nie jedyny problem z jakim boryka się świat w związku z zagadnieniem wyżywiania ludzkości.
Produkcja żywności wiąże się z zanieczyszczeniem i degradacją środowiska:
- tereny potrzebne pod plantacje i uprawy, a więc wycinka i wypalanie drzew
- tereny zajmowane pod hodowle bydła i trzody oraz związana z hodowlą produkcja metanu
- nadmierny odłów ryb, a więc zagrożenie populacjom, zanieczyszczenie wód, zagrożenie sieciami dla przypadkowych gatunków ryb, żółwi i ssaków morskich
- chów klatkowy, fermy i inne „fabryki” mięsa; faszerowanie zwierząt antybiotykami, genetyczne modyfikacje w celu pozyskania większej ilości mięsa w krótszym czasie, a więc ingerencja w naturę i brak poszanowania dla naszych mniejszych braci, które chowane w ciągłym stresie produkują toksyczne związki, które odkładają się w tkance tłuszczowej
- produkcja opakowań – zużywanie wody i zasobów, tworzenie milionów ton odpadów
- produkcja CO2 podczas transportu.
Z pewnych składników żywności powinniśmy całkowicie zrezygnować – tak dla naszego jak i globalnego dobra. Jednym z takich produktów jest olej palmowy – sam w sobie jest zdrowy, ale większość produktów w Polsce zawiera jego szkodliwą wersję: olej utwardzany. Po rafinacji olej traci swoje wartości odżywcze, i staje się źródłem tłuszczy nasyconych, odpowiedzialnych m.in. za powstawanie miażdżycy. Pytanie po co nam olej palmowy, sprowadzany zza oceanu, skoro w Polsce mamy swoje, lokalne odpowiedniki? Mimo kosztów transportu olej ten jest stosowany bo jest tani, a jego produkcja z palm jest zdecydowanie bardziej wydajna niż z naszych roślin oleistych. Niestety bardzo na tym cierpi flora i fauna miejsc, z których olej palmowy jest pozyskiwany – głównie w Malezji i Indonezji. Poniżej kilka przykładów produktów, w których znajdziecie olej palmowy, i reklama – ku przestrodze:
- kardynalny produkt zawierający utwardzony tłuszcz palmowy to uwielbiana przez dzieci Nutella (proporcje składników znajdziecie w dalszej części wpisu)
- mrożonki
- słodycze
- margaryny
- płatki śniadaniowe!
- gotowe zupy
- mleko w proszku.
Główny problem polega na tym, że terapia szokowa ma działanie krótkotrwałe. Oglądając tego typu reklamę jesteśmy wstrząśnięci, oburzeni, zasmuceni, nieczęsto zalewamy się łzami i podejmujemy decyzję, że nigdy więcej nie użyjemy danego produktu. Ale nawet jeśli przez jakiś czas udaje nam się wytrzymać w tym postanowieniu, to wraz z upływem czasu, ulegamy lenistwu, codziennej bieganinie i powracamy do starych przyzwyczajeń. Po przecież te orangutany to gdzieś tam daleko, sprawa nie dotyczy mnie bezpośrednio, nie dzieje się na moich oczach w zasięgu mojego codziennego życia.
Aby zmniejszyć wpływ plantacji oleju palmowego na środowisko na początek wystarczy wybierać olej palmowy z odpowiedzialnych źródeł i dołączyć do RSPO – globalnego zrzeszenia firm
Aby zmniejszyć wpływ plantacji oleju palmowego na środowisko, WWF zachęca firmy do wybierania oleju palmowego z odpowiedzialnych źródeł oraz dołączenia do globalnego zrzeszenia firm - RSPO.
Czy tak jak mnie przeraża Was nasza ludzka leniwość? Chociaż zachodzi tu pewien paradoks: nie chce nam się robić czegoś samemu co trwa krótką chwilę, np. domowy budyń, więc wychodzimy do sklepu, wybieramy jeden z dostępnych na półce produkt, stoimy w kolejce, po czym wracamy do domu, żeby i tak stanąć w kuchni, żeby ten budyń przygotować. Marnujemy czas, produkujemy zbędne odpady w postaci papierków i niepotrzebnie trujemy się różnymi „niezbędnymi” dodatkami, które dodawane są do nabytego przez nas produktu. A przecież możemy użyć obecnych w każdej kuchni produktów i zrobić szybkie i zdrowe (a na pewno zdrowsze niż kupny produkt) danie, czy przekąskę;
- budyń – 1 szkl. mleka, 1 łyżka mąki ziemniaczanej, łyżka kakao, 1 łyżeczka miodu, zmiksowany banan lub inny składnik smakotwórczy
- kisiel – 1 szkl. kompotu lub soku przecierowego, 1 łyżka mąki ziemniaczanej, garść startych lub pokrojonych na kawałki owoców
- domowa granola – ulubione orzechy, suszone owoce, ziarna, pestki dyni, płatki owsiane, etc., miód lub inne lepidło – wymieszać, rozłożyć na papierze pergaminowym i zapiec w piekarniku
- sosy – niezbędne w domu są: oliwa, przecier pomidorowy, różne przyprawy; mogą się przydać musztarda, sos sojowy, śmietana, pomidory w kawałkach.
Problem oleju palmowego odkryłam niedawno. Jednak już od lat jestem zagorzałą przeciwniczką skrobi modyfikowanej. Trzeba tu zaznaczyć, że skrobia modyfikowana to nie to samo co skrobia modyfikowana genetycznie. Ale istota rzeczy to pytanie: po co skrobia w danym produkcie? Jest ona używana jako zagęstnik, to ja się pytam co to za śmietana, która musi być sztucznie zagęszczana? Trzeba pamiętać, że jedną z metod modyfikacji jest modyfikacja chemiczna
i pomimo, że normy dla składników żywności są bardzo restrykcyjne, co jakiś czas zdarzają się historie, że w powszechnie stosowane składnik okazały się szkodliwe dla człowieka. Wolę nie ryzykować, jeśli mogę mieć wybór. Ta moja obsesja ma swoje dobre strony: dzięki niej zaczęłam czytać etykiety, a jest co czytać!
Mam pewną listę marek, które z zasady omijam z daleka. Zdarza się, że omijam tylko niektóre produkty z danej marki. Poniżej przedstawiam Wam produkty na mojej czarnej liście:
- produkty marki Danone: produkty reklamowane jako idealne produkty dla dzieci, po co więc w nich skrobia modyfikowana? zwracam jednak honor w kwestii oleju palmowego – firma Danone jest jedynym z globalnych liderów wykorzystujących certyfikowany olej palmowy do wyrobu swoich produktów.
- Nutella marki Ferrero: któż nie lubi nutelli? jednak oprócz kosmicznej ceny dyskwalifikuje ją jej skład, sami zobaczcie:
- produkty marki Nestlè: następna marka reklamująca się jako jedyna odpowiednia dla dzieci, w tym niemowlaków. Niestety w produktach Nestlè oprócz zbędnych cukrów znajdziecie sztuczne aromaty, regulatory kwasowości, a także skrobia modyfikowana – co produkt to niespodzianka
- sosy, zupy, ciasta z torebki
- zupki chińskie pełne glutaminianu sodu.
Co każdy konsument może zrobić, aby poprawić fatalną sytuację produkcji, dystrybucji i konsumpcji żywności, a tym samym zapewnić sobie lepszy komfort życia i realnie wpłynąć na jakość swojego życia? Stać się świadomym konsumentem – wybierać produkty naturalne, lokalne, jak najmniej przetworzone i sezonowe.